Zima

Zawsze zmieniam opony na zimowe. Jednak w tym roku jakoś tak trochę później bo po pierwszym śniegu. No nie było jakoś czasu, bo opony mam – kupione w ubiegłym roku.

Jak je kupowałem to szukałem takich, które mają cenę na moją kieszeń. Jeden ze sprzedawców kolokwialnie pisząc mnie opierniczył. Jak dla niego opona za prawie 700 zł za sztukę to była opona w normalnej cenie. Mam duży samochód z napędem na 4 koła – kupiony dla bezpiecznej zimowej jazdy oraz z powodu dużego bagażnika. Jednak ten samochód jest chiński i za trzy tysiące opony to jednak przesada.

Po kilku dniach szukania znalazłem znacznie tańsze – za 480 zł za sztukę. Na raty wyszło 100 zł miesięcznie. Nie kupowałem używanych bo w trakcie moich dojazdów do pracy do Płocka w ciągu ostatnich 3 lat zmieniłem chyba już 5 kół, które pękły na trasie. Więc stare się nie opłacają.

Wracając do opóźnionej zmiany kół wydawało się, że jazda z napędem na 4 koła może eliminować potrzebę zmiany opon. To przecież stabilizuje jazdę. Nic bardziej mylnego. Samochód ślizga się i tyle. Jednak także trzeba pamiętać, że opony zimowe nie służą do jazdy po lodzie. Na lód może byłyby dobre kolce, ale nie mam takich.

Kilka lat temu mój teść twierdził, że konieczność zmiany opon to wymysł koncernów oponiarskich, przekonywał mnie o tym kilka dni. Do czasu aż musiał pożyczyć ode mnie samochód. Było to kilka lat temu i jeszcze miałem starego czternastoletniego Opla Astrę. Po powrocie teść stwierdził, że jednak zimowe opony to nie wymysł koncernów – to konieczność.

A wy czy już macie zamontowane zimowe ogumienie? Bo za leżenie samochodem w rowie nie zawsze odpowiadają drogowcy, których podobno zawsze zaskakuje zima.

(Pozdrawiam moją mamę i świętej pamięci tatę starych drogowców ;).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *