Kilka lat temu po wigilii przy rozdawaniu prezentów mój wówczas 4 letni syn po otrzymaniu jednego z nich zakrzyknął: Hura! Byłem grzeczny. Chwilę później otrzymał kilka innych, ale radość w jego wykonaniu, z tego, że był grzeczny i że za to otrzymał prezent – bezcenna – nie do opłacenia żadną znaną karta płatniczą.
Co do płatności to przed nami jeszcze zakupy według ustalonej z teściową listy potraw wigilijno świątecznych. Wigilia lekko mieszana mazowiecko – wschodnia – z dodatkiem specjałów z mojego rodzinnego regionu. Obowiązkowa kutia. Bez niej wigilia i święta się nie liczą – bo kto ile zje maku, orzechów i innych specjałów z kutii tyle pieniędzy przyniesie nowy – wkrótce nadchodzący rok.
Kutia obecnie jest przyrządzana na białostocczyźnie, podobno na Śląsku, Białorusi, Litwie, i Ukrainie. Jada się ją na wigilię i jest bardzo prosta do wykonania, a w mojej opinii także bardzo smaczna.
Aby przyrządzić kutię należy przygotować ok. 150 g. pszenicy (obłuskanej) lub tyle samo pęczaku (łatwiejszego do zdobycia), tyle samo mak, miód do smaku, rodzynki, orzechy i inne bakalie jak migdały, można także dodać kandyzowaną skórkę pomarańczy. Niekiedy dodaje się do kutii śmietanki, ale w moim regionie wystarczyło mleko wydzielane z mielonego maku. Pszenicę lub pęczak ugotować, następnie zmieszać ze zmielonym, sparzonym, makiem, miodem i resztą dodatków. W smaku powinna być bardzo słodka.
Kutię jada się od razu po podzieleniu się opłatkiem.
I taka też będzie w tym roku. Zjem ją z przyjemnością.
Jako drugie moje ulubione danie na stole znajdzie się karp – myślę że będzie smażony. Tylko trzeba pamiętać aby go bardzo dobrze umyć bo rzeczywiście może śmierdzieć mułem.
Dodatkowo na stół zostaną podane barszcz czerwony, specjalność mojej teściowej – kapuśniaki, ryba po grecku, łazanki z makiem, wędzone pstrągi, śledziki – zapewnie korzenne i chleb wieloziarnisty pieczony na zakwasie mojego teścia. Moja dieta zapewne runie w gruzach, ale wigilia jest raz w roku.
A po wigilii Mikołaj – zjeżdża się duża rodzina, ze sporą gromadka dzieci – więc radości będzie co niemiara. Ja po cichu liczę, że może Mikołaj podrzuci mi kilka kijów golfowych (moja najnowsza pasja) lub drugą część gry DJHero (nie spełniona pasja) i jeszcze klika książek – z te z ubiegłego roku przeczytałem wszystkie – chodź lista nieprzeczytanych niewiele się skróciła.
A państwo czy w tym roku byli grzeczni? Ja mam nadzieję, że raczej tak J