Olsztyńska Gazeta wyborcza informuje, że: „Urząd Marszałkowski tnie etaty, a na limuzyny uciułał. Na początku roku urząd kupił zupełnie nowego, bogato wyposażonego forda mondeo. Ford mondeo kosztował przeszło 113 tys. zł.”
Aby pozostać w tematyce motoryzacyjnej dziennik.pl przekazuje „Sensacyjne wieści! Na scenę wraca prawdziwa legenda polskiego przemysłu. Dzięki temu, że na terenie dawnej fabryki samochodów ruszy produkcja odrodzi się słynna marka…” Będzie to ciągnik Ursus.
Ten sam dziennik.pl donosi, że Gwiazda serialu TVN domaga się fortuny. Magda Kumorek żąda za każdy dzień zdjęciowy …. 10 tys. zł., a wcześniej zarabiała 8 tys. zł.
Żyjemy w kraju, w którym urzędnicy jeżdżą luksusowymi limuzynami. Odradzają się legendarne marki motoryzacyjne, a aktorzy żądają fortun za swoje role. Takich luksusowych czasów doczekaliśmy…
Żyjemy w kraju, gdzie luksusowymi nazywa się zupełnie zwykłe samochody, bo limuzyna to raczej samochód taki jak Audi A8, BMW serii 7, Cadillac DTS, Jaguar XJ, Lexus LS, Mercedes klasy S, Volkswagen Phaeton – nie Ford Mondeo – nawet bogato wyposażony.
Ford mondeo kosztuje 113 tys., a piszący o nim dziennikarz twierdzi, że to limuzyna. Niech mi ktoś wyjaśni, dlaczego bardzo drogich maszyn – nawet rolniczych nikt nie nazywa luksusowymi? Każdy z ciągników Ursus kosztuje 110 – 125 tys. To musi być luksus. Ursusów w tym roku ma być wyprodukowanych 50 sztuk. I zapewne będą produkowane ręcznie jak Maybach 62.
Maybach to legenda. A Ursus? Może piszącemu pomylił się quasi mitycznym sienkiewiczowski Ursus z ciągnikiem?
Może, ktoś z Państwa wie dlaczego przeciętni aktorzy grający w trochę lepszych filmach nazywani są gwiazdami? A 10 tysięcy dla piszącego „dziennikarza” to fortuna? Fortunę – 18 miliardów zł w gotówce zapłacił Zygmunt Solorz za Polkomtela operatora sieci komórkowej Plus, a Eva Longoria zarobiła w jednym roku w jednym serialu 13 mln USD. Prawdopodobnie gaża 10 tys. zł za dzień zdjęciowy to standard, bo Borys Szyc grający w tym samym serialu dostaje 25 tys. zł za dzień.
Reasumując w latach 80 ubiegłego wieku luksusem był papier toaletowy lub cytrusy w sklepach, a mój katecheta opowiadał anegdotę o tym, że jawną niesprawiedliwością i niestosownością jest, że on jeździ Volkswagenem Golfem Standard, a ksiądz proboszcz limuzyną – Trabantem Sedan Limousine. Niewiele dalej zaszliśmy – przynajmniej w mediach.