Zabawiliśmy się w Święto Niepodległości. Po podliczeniu (szacowaniu – nienawidzę tego słowa) strat jakie poniosła Warszawa wyszło, że swobodna, nieskrępowana „imprezka” kosztowała nas kilka złotych. 75 tysięcy złotych. Po podzieleniu tego na 22,5 tysiąca osób (2,5 tysiąca z Kolorowej Niepodległej -lewica oraz 20-tu tysięcy Marszu Niepodległości – prawica) wychodzi jakieś 3,30 zł na głowę demonstranta. Niewiele co? Mam postulat niech wszyscy oni się zrzucą i będzie po sprawie. Oba marsze nawzajem zagrodziły sobie drogę i zaczęło się … 210 osób w związku z naruszeniem nietykalności cielesnej i uszkodzeniem mienia przewieziono do komend rejonowych Policji na Śródmieściu, Mokotowie, Ochocie i Woli. Jak się okazało nieźle zabawili się też nasi goście – 92 obywateli Niemiec, 1 obywatel Hiszpanii, 1 obywatel Węgier i 1 obywatel Danii. Na drugi dzień organizatorzy twierdzili, że to nie ich goście. Pewnie, że wstyd do nich się przyznać, ale 14 radiowozów zostało zdewastowanych, 40 policjantów zostało poszkodowanych, a 22 udzielono pomocy medycznej, spalono 2 wozy transmisyjne TVN i Polsatu. Cytując za Dziennikiem.pl „Wcześniej w aucie TVN przebito opony i wybito szybę; kilka osób skakało po jego dachu. Po podpaleniu wozu transmisyjnego, wandale zniszczyli jeszcze samochód osobowy kanału TVN Meteo. Straty poniosła też telewizja Polsat. Jak podano na antenie tej stacji, ucierpiała jedna z reporterek. Demonstranci zniszczyli też wóz transmisyjny Polsatu.” I tutaj niestety do tych 3,3 zł dojdzie jeszcze kilka porządnych złotych.
Trzeba przyznać, że to co widzieliśmy w telewizji oraz na materiałach organizatorów demonstracji (zobaczcie na Youtubie) diametralnie się różni. W zależności od tego kto pokazywał swoją demonstrację atakowała zawsze druga strona. Poczekajmy jeszcze chwilę, a okaże się, że poszkodowani sami się obili no i oczywiście pomagali im w tym Niemcy. Wiadomo oni zawsze atakują. Absurd i tyle.
Demonstracje spotkały się na Placu Konstytucji. Nie wszyscy jednak wiedzą, że został on wybudowany na cześć konstytucji z 22 lipca 1952 r., a więc PRL – i w założeniach miały się tam kończyć pochody pierwszomajowej. Aby go wybudować zniszczono kawał pozostałości po przedwojennej i tak już zburzonej Warszawie. Plac ten nigdy nie miał nic wspólnego z niepodległością.
A ja jak zwykle 11 listopada obchodziłem imieniny (bardzo miłe bo dzień wolny od pracy), a po tegorocznych świętach stałem się bogatszy o 3 kolejne książki, których recenzje wkrótce opublikujemy. Dziękuję wszystkim za życzenia, a szczególności pewnemu Luckowi, którego nie znam, a przysyłał mi serdeczności z Częstochowy.