Odwołuję moje słowa o przyzwoicie grającej naszej drużynie narodowej piłki nożnej.
Polska reprezentacja wcale mnie nie zawiodła – może, dlatego że niczego się po niej nie spodziewałem.
W ostatnim meczu grali przyzwoicie 20 minut, później się słaniali po boisku. Jak się okazało – ich przygotowania pochłonęły 12 mln złotych. Każdy dzień pobytu w Hotelu Hyatt w Warszawie kosztował trzydzieści tysięcy. Żadna inna reprezentacja tyle nie kosztowała. Cała reprezentacja (grający jak i niegrający) dostanie dwa miliony dwieście tysięcy złotych do podziału. Czyli po sto tysięcy na głowę za tydzień pracy. Mam nadzieję, że strzelcy bramek dostaną więcej – reszta nie zasłużyła. No może jeszcze Tytoń powinien dostać trochę więcej za obronionego karnego. Mało tego, Smuda dostanie dodatkowo półtora razy tyle, co zawodnik. Za ostatnie miejsce w grupie? Czy to jakaś nagroda? Wszystko to oprócz normalnej pensji trenera. Przy czym zaznaczam, że zawodnicy nie dostają pieniędzy za granie w reprezentacji. Oni dostają tylko nagrody ;).
Nasi reprezentaci sprawiali wrażenie, że wpadli na chwilę – 7 dni, na góra dwadzieścia minut intensywnej pracy w każdym spotkaniu. Później tylko do kasy i na wakacje.
Tak jak niektórzy kierowcy. Kierowcy klasy – ja tu tylko na chwilę – zaraz odjeżdżam. W ostatni weekend wpadł do nas mój szwagier zaparkował do blokiem. Wchodząc zapytał czy jeżeli „przytulił się” tak do bloku samochodem na wjeździe na parking to czy ktoś będzie miał przeciwko temu. Odpowiedziałem zgodnie z prawdą, że gdym ja wjeżdżał na parking i ktoś tak parkował „obsobaczyłbym” go od dołu do góry. Ale na szczęście nie wjeżdżałem.
Natomiast w ostatni poniedziałek nieszczęście miał kierowca parkujący tak samo. Nie! Właściwe gorzej, bo na parking nie dało się wjechać. Kierowca – ja tu tylko na chwilę – musiał wejść do sklepu. Zaparkować na wjeździe, chociaż na parkingu pod blokiem oraz pod sklepem było pusto. Nie da się zaparkować normalnie, nie da się podejść do sklepu 30 metrów. No nie da się podejść zwłaszcza dla kierowców – ja tu tylko na chwilę.
Wjeżdżałem na ten zablokowany parking wioząc ze szpitala sąsiadkę z dzieckiem, któremu zszywano rozbitą głowę. Zanim je obsłużono na szpitalnym oddziale ratowniczym najpierw wysłano je na oddział, który właśnie przestał pracować gdyż właśnie minęła osiemnasta. Następnie wysłano je na inny oddział, który został w sobotę przeniesiony gdzie indziej. Na zakończenie młody lekarz stwierdził, że w zasadzie to on nie ma obowiązku jej pomóc. Ale później litościwie jednak zszył ranę.
Pewnie był tam tylko na chwilę. Następnie do kasy – po naprawdę dobre pieniądze i do domu.
Nie wiem czy Państwo się zorientowali, że SŁUŻBA zdrowia jakiś czas temu się skończyła. Od momentu, gdy pracuje się w niej za naprawdę dobra „kasę”. Służba to służba. A jak za kasę to jest się tylko pracownikiem najemnym z odpowiedzialnością przed kimś, kto za to płaci. Chyba, że jest się tutaj tylko na chwilę.