Z drugiej ręki

Ci którzy mają już jedną książkę w domu i nie rozumieją tego dowcipu niech nie czytają dalej ;).

Lubię kupować z drugiej ręki. Lubię wydawać mniej pieniędzy chociaż wydawanie ich nie leży w mojej naturze. Nie będę pisał o oszczędzaniu bo wydawanie mniejszej ilości pieniędzy to nie oszczędzanie!

Czy państwo też łapiecie się na tym, że stajemy się ofiarami bezwzględnego władztwa reklamy?

Czy zadawali Państwo kiedyś pytanie: „ile masz darmowych minut w abonamencie”? Albo „Zaoszczędziłem. Wydałem wszystkie swoje pieniądze, ale warto było, bo za tę samą wersję zapłaciłbym więcej.” Podczas gdy oszczędzanie to zbieranie pieniędzy na określony wydatek lub ograniczanie się w korzystaniu z czegoś; żyć, nie trwoniąc pieniędzy. A jeśli chodzi o darmowość w płatnym abonamencie nie będę się rozpisywał.

Wracając do tematu „drugiej ręki” w poprzednim roku odkryłem książki z drugiej ręki. Przy średniej cenie za nową książkę 39 zł te używane to darmocha. Ponieważ znalezienie w Płońsku antykwariatu graniczy z cudem trzeba sobie radzić inaczej. Oczywiście można korzystać z biblioteki, ale co jeśli lubicie Państwo mieć swoje własne książki? I tu uważam swoje ubiegłoroczne odkrycie za rewolucyjne.

Otóż odkryłem Allegro z książkami. Pan Tadeusz kosztuje 2 zł, najtańszy Sapkowski 6 zł, Harry Potter 5 zł, a mój ulubiony Bułyczow 1,60 zł plus koszty przesyłki. Zdarzyło mi się kupić sześćdziesięcioletnią książkę za 2 złote i było to „W oparach Absurdu” Słonimskiego i Tuwima. Rewelacja. Prawda?

Jest niestety też wada takiego kupowania, ale tylko jedna – niestety do przesyłek nie dodają półek, a to jest największy problem!

Marcin Łobko

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *